Helena i Józef Wilusz, mieszkańcy Czajcze (gm. Wysoka), w połowie lipca tego roku obchodzili 70-lecie zawarcia związku małżeńskiego. Z tej okazji w rodzinnym domu odwiedził ich starosta pilski Eligiusz Komarowski oraz Ewa Ramusiewicz, radna Rady Powiatu w Pile, wybrana m.in. głosami mieszkańców gminy Wysoka i wspólnie złożyli Szanownym Jubilatom życzenia kolejnych lat życia w zdrowiu, miłości i pogodzie ducha.

W odwiedziny przyjechał także syn Państwa Wiluszów - Mieczysław, mieszkający w pobliskiej Łobżenicy, notabene właściciel zakładu stolarskiego. Obecny był także Piotr Maj, przewodniczący Rady Powiatowej Wielkopolskiej Izby Rolniczej w Pile.
- To była wizyta, która na pewno długo pozostanie nam w pamięci. Państwo Wiluszowie przyjęli nas niezwykle serdecznie. To wspaniali, gościnni i otwarci ludzie. Ważne, że cieszą się dobrym zdrowiem, są aktywni i samodzielni. Jeszcze raz dziękuję Szanownym Jubilatom za miłe przyjęcie, to był zaszczyt Państwa poznać – mówi starosta Eligiusz Komarowski.

Pani Helena ma 91 lat i uprawia jeszcze przydomowy ogródek, pan Józef - lat 93 - nadal majsterkuje i interesuje się elektroniką, lubi komputery, prowadzi nawet swój profil na FB. Doskonale posługuje się również smartfonem. Jego syn Mieczysław wyznał, że taka ma nawet lepszy telefon niż on... A kilka dni wcześniej pan Józef naprawił znajomym kosiarkę spalinową i radio.

Wizyta upłynęła na wspomnieniach. Państwo Wiluszowie wychowali 4 dzieci i doczekali się 10 wnuków oraz 11 prawnuków (większość rozjechała się jednak po kraju i świecie). Szanowni Jubilaci, jak wielu mieszkańców naszego regionu, przybyli na Ziemie Odzyskane po lepsze życie. Oboje pochodzą z Bieszczad z okolic Ustrzyk Dolnych. Pan Józef ciężko tam pracował w lesie, woził drewno. Wspominając dawne czasy syn Mieczysław wyznał taką oto rodzinną ciekawostkę: ojciec pana Józefa chodził do szkoły podstawowej z Władysławem Gomułką w Iwoniczu Zdroju!

Państwo Wiluszowie wyprowadzili się z Bieszczad pod koniec lat 50-tych ubiegłego wieku. Osiedlili się w województwie koszalińskim, gdzie mieszkała ciotka pana Józefa.
- Powiedziała, po co się tam tak męczycie? No to przyjechaliśmy – wyznał pan Józef.

Do Czajcze sprowadzili się w 1963 roku. Przybyli tu za pracą. Pan Józef jako mistrz ślusarstwa samochodowego i motocyklowego znalazł pracę w miejscowym PGR, pani Halina zajmowała się domem i dziećmi. Przez lata pokonywali trudy dnia codziennego.

Wiele o życiu Wiluszów można dowiedzieć się ze zdjęć z rodzinnego albumu. Na jednych pan Józef w wojsku, a służył w Czarnem koło Szczecinka i doskonale pamięta jeszcze numer jednostki 32 38. Na innym – rodzinny samochód - opel kadet, rocznik 1938.
- Tata kupił go w Tłukomach, stał niesprawny w pokrzywach. Sam go wyremontował i uruchomił. Jeździliśmy nim w latach 60-tych, dwa razy byliśmy nawet w Bieszczadach, wyciągał 80km/h – opowiadał syn Mieczysław.

Pana Józefa nie ominęły także poważne choroby, przeszedł trzy zawały serca, na szczęście trafił w dobre ręce lekarzy w Poznaniu, którzy uratowali mu życie.
Dzisiaj żyją ze skromnej emerytury pana Józefa i świadczenia, które pobiera pani Helena, należne kobietom po 60. roku życia, które wychowały przynajmniej 4 dzieci. A pani Helena właśnie rodzinie poświeciła całe życie.
- Dzięki niemu wiążemy koniec z końcem, mamy na wszystkie opłaty, leki – przyznał pan Józef.

Państwo Wiluszowie są bardzo lubiani i podziwiani przez mieszkańców Czajcze, którzy są pod wrażeniem ich dobroci, serdeczności i życiowej energii.